czwartek, 13 lutego 2014


            Jeszcze umalować usta błyszczykiem i gotowe. Brunetka cmoknęła ustami patrząc na swoje odbicie w lustrze, po czym schowała telefon do kieszeni czarnych szortów i wyszła z pokoju zbiegając po schodach na dół do salonu, gdzie bawiła się Loly, a na kanapie siedziała jej niania. Kobieta wstała na widok córki jej pracodawców i odłożyła wcześniej czytaną gazetę. Pożegnała się z młodą Hale i swoją podopieczną, po czym wyszła z posesji. Lucy zerknęła na zegarek założony na lewej ręce. Jej rodzice powinni być już dawno w domu. Westchnęła cicho i usiadła na kanpie patrząc na swoją młodszą siostrę. Niedługo miał przyjechaćszatyn... Co zrobi z Loly, gdy rodzice nie wrócą do tej pory? Nagle telefon dziewczyny rozdzwonił się. Wyjęła go z kieszeni i nacisnęła zielony przycisk, przystawiając urządzenie do ucha i witając się z rozmówcą. Po niecałej minucie zakończyła połączenie i wstała kierując swojego korki do wyjścia. Otworzyła drzwi i gdy szatyn wszedł do środka, dała mu soczystego buziaka na powitanie.
- Gotowa? - Uśmiechnął się ciepło i objął ją w pasie. Westchnęła i skrzywiła się, kierując wzrok na swoją siostrę siedzącą w salonie.
- Starzy jeszcze nie wrócili i muszę się zająć małą... - jęknęła zrezygnowana i wolnym krokiem poszła do jasnego pomieszczenia, gdzie walały się zabawki Loly, a właścicielka udawała właśnie, że bierze ślub ze swoim ulubionym misiem. Ciemna blondyneczka pisnęła na widok Sykesa i pobiegła do niego krzycząc: "Nathian!".
- Cześć księżniczko. - Szatyn uśmiechnął się i ucałował czółko dziewczynki, na co ta się uśmiechnęła szeroko. - Skoro masz się nią zająć... To weźmiemy ją ze sobą, przynajmniej mała pobędzie trochę na świeżym powietrzu.
- Niech będzie... - westchnęła zrezygnowana Hale i zebrała zabawki do pudełka.
- No to zabieraj co tam trzeba, a my już idziemy do samochodu i czekamy na ciebie. - Nathan uśmiechnął się ciepło i musnął usta swojej ukochanej. Brunetka odwzajemniła gest, po czym pobiegła szybko na górę, by spakować kilka rzeczy siostry i wziąć swoją torbę. Po chwili zamknęła już drzwi wejściowe do domu. Przekręciła kluczyk w zamku, chwyciła za klamkę, aby upewnić się, że drzwi są zamknięte, po czym wsiadła do samochodu obok Natha. Zapięła pasy oznajmiając mężczyźnie, że mogą jechać. Samochód ruszył, a w środku rozchodził się głos Loly śpiewającej swoją ulubioną piosenkę. Nawet Nathan przyłączył się do siostry swojej dziewczyny, na co Luss wybuchnęła niepohamowanym śmiechem.Mężczyzna pokręcił głową i przestał śpiewać, a brunetka próbowała się uspokoić. Po chwili przybrała poważną minę, lecz zaraz znowu zaczęła się śmiać. Nath ładnie śpiewał, ale Lucy bardziej chodziło o to, że znał dziecięcą piosenkę. Po niedługim czasie dotarli na miejsce. Para wysiadła z samochodu, gdy tylko samochód się zatrzymał.
- Masz jakiś koc? - Hale uniosła brwi czekając na odpowiedź ze strony swojego chłopaka. Skinął głową. - To rozłóż, a ja przebiorę Loly w strój kąpielowy. Zgoda? - Uniosła lekko brwi do góry.
- Okej. - Mężczyzna uśmiechnął się i podszedł do bagażnika, wyjmując z niego granatowy koc oraz koszyk pełen jedzenia. Luss uśmiechnęła się szeroko i wsiadła do auta na tylne siedzenia. Pomogła siostrze zdjąć kolorową sukieneczkę i założyć różowy, jednoczęściowy strój. Po chwili wypuściła małą na dwór, a sama zaczęła się przebierać. W tym czasie Sykes rozłożył duży materiał na trawie i dał kilka długopisów i kartek dziewczynce, która przybiegła do niego w kąpielówkach. - Mała porysujesz sobie chwilę? Muszę iść do twojej siostry. - Ukucnął przy słodkiej blondyneczce i uśmiechnął się do niej jak najładniej tylko umiał. To zawsze działało na kobiety i był pewien, że na taką małą istotkę też zadziała. 
- Dobla. Ale... Cio będziecie lobić? - Spojrzała swoimi niebieskimi oczami na szatyna. Przenikliwy wzrok... Jak siostra.
- Musimy porozmawiać...
- A o cim? - dociekała nie dając za wygraną.
- Mamy pewne sprawy do obgadania.
- A jatie?
- Loly proszę porysuj sobie chwilę, ok? - Uniósł brwi, mając nadzieję, że najmłodsza z rodziny Hale da za wygraną i zajmie się sobą. Udało się! Dziewczynka skinęła głową i wzięła się za malowanie bliżej nieokreślonej rzeczy na białym papierze.Nathan wstał na równe nogi i szybkim krokiem poszedł do samochodu by po chwili otworzyć drzwi i wtargnąć do środka. Brunetka zapiszczała, zakrywając się bluzką i pytając: "Co ty tu robisz?!".
- A jak myślisz? Przyszedłem pomóc ci się przebrać. - Odparł z chytrym uśmieszkiem i wpił się w jej słodkie usta, odrzucając bluzkę, którą przed chwilą się zakrywała. Dziewczyna odwzajemniła czule gest, lecz po chwili oderwała się od niego.
- Ale Loly... - Nie skończyła, gdyż Nath skutecznie zamknął jej buzię zachłannym pocałunkiem, zrywając z niej stanik i biorąc w dłonie jej jędrne piersi.
- Dałem jej przybory do rysowania... - Zamruczał podczas pocałunku i przeniósł się z ustami na jej szyję.Brunetka wsunęła dłonie pod jego koszulkę by po chwili zdjąć ją z niego i rzucić na przednie siedzenie samochodu.
- Sprytne. - Zaśmiała się i usiadła na nim okrakiem, wpijając się zachłannie w jego usta i przejeżdżając językiem po jego dziąsłach, a później po podniebieniu. Sykes zamruczał cicho... - Podnieś się trochę... - Wypowiedziała pomiędzy całusami, a gdy Nath zrobił to co kazała szybkim i zwinnym ruchem zdjęła mu spodnie oraz bokserki, które wylądowały na kole zwanym kierownicą. Usiadła na nim i wyprostowała się gwałtownie, co spowodowało, że uderzyła się o dach. - Ałć... - wysyczała, masując lekko czubek głowy. 
- Biedactwo... - Mężczyzna ujął jej twarz w dłonie i ucałował bolące miejsce, a potem przeniósł się na jej usta. Dziewczyna odwzajemniła i wzięła jego przyjaciela w dłoń, żeby postawić go do pionu. Po chwili szatyn chwycił ją w biodrach i nadział na swoją męskość, przez co z ust brunetki wydobył się cichy jęk. - A tak w ogóle to gratulację wygranej... - Wyszeptał i zrobił malinkę na jej szyi.
- Jakie gratulacje... - Zaśmiała się i zaczęła poruszać się na nim coraz szybciej i głębiej. Po niedługim czasie w samochodzie rozległy się jęki spełnienia...


            Szatyn leżał pod rozgrzanym ciałem swojej dziewczyny i patrzył w jej oczy, które były radosne niczym bezchmurne niebo. Uwielbiał się w nich zatracać... Dawały mu siłę i to czego tak długo szukał, czyli miłość. Odgarnął kosmyk jej ciemnych włosów zakładając go za ucho dziewczyny i delikatnie musnął jej słodkie usta. Była dla niego światełkiem na pochmurne dni, tak jak i kimś kto daję mu energię do działania. Nie wyobrażał już sobie życia bez niej. Wiedział, że gdyby ją kiedykolwiek stracił to już nigdy nie zaznał by szczęścia i spełnienia u boku innej kobiety. Sam dziwił się jak ta młoda dziewczyna w tak krótkim czasie zawładnęła całkowicie jego sercem... Widać było to możliwe. Nagle drzwi samochodu otworzyły się, a on zobaczył młodszą siostrę Luss. W kilku sekundach objął szatynkę w pasie i obkręcił się z nią tak, że wpadli do dziury pomiędzy siedzeniami. W locie złapał jakiś skrawek materiału i zakrył nim swoje pośladki, a swoim ciałem przygniótł dziewczynę do podłoża. Zacisnął na chwilę powieki... Przecież miała rysować! Westchnął cicho i spojrzał na Luss lekko się krzywiąc. Dziewczyna pokręciła głową.
- Cio lobitcie? - Zaszczebiotała czteroletnia dziewczynka i wykrzywiła buźkę w szeroki uśmiech. 
- Loly... My... Weź idź na koc, my zaraz przyjdziemy... Idź sobie jeszcze porysuj. - Brunetka wychyliła lekko głowę zza ramienia swojego ukochanego i uśmiechnęła się lekko do swojej młodszej siostry.
- Źnutciło mi się tio... - Westchnęła cichutko i wpełzała na siedzenia przyglądając się uważnie swoim opiekunom. - Jeśtem gjodna.
- W koszyku są kanapki i parę słodkości. Możesz sobie wziąć. - Nathan obkręcił głowę w jej stronę. 
- Aje nie mogię jeć śjodyci psiet kolaćją... 
- Ale tym razem ja ci pozwalam. Rodzice się nie dowiedzą, obiecuję. 
- Nio tobla, ale choćcie sibko. - Zeskoczyła z fotela i pobiegła w stronę koca, rozłożonego na trawie.
- O matko... Twojej siostrze szybko się wszystko nudzi... - Mężczyzna westchnął i wstał z dziewczyny, chwytając z kierownicy swoje bokserki i zakładając je na siebie. Ma mała wyczucie nie ma co...
- Tak już ma. Dobrze, że nie przyszła jakieś pięć albo dziesięć minut wcześniej. - Sykes skinął na te słowa głową i ujął twarz dziewczyny w dłonie, całując czule jej usta. 
- A teraz chodź, zjemy coś i pokąpiemy się w jeziorze. - Uśmiechnął się i po chwili czekał ubrany na Lucy. Brunetka założyła na siebie strój kąpielowy i wyszła z samochodu, chwytając jego rękę. Oby mała nie wygadała się przed starymi o tym co widziała. W ogóle, żeby nie powiedziała im o Nathanie. Nie żeby specjalnie, ale przypadkiem nie wypaplała ich tajemnicy. Po chwili na jej buźkę wystąpił szeroki uśmiech na wspomnienie dzisiejszego poranka, gdy odwiózł ją pod szkołę. Wskoczyła mu na barana i ucałowała jego policzek. Zaskoczony odwrócił lekko głowę w jej stronę. - A to za co?
- Za to, że mam najprzystojniejszego chłopaka pod słońcem. I oczywiście za to, że traktujesz mnie jak księżniczkę.
- Jesteś moją księżniczką. - Postawił ją na nogi i objął w pasie. - Moją księżniczką i nie oddam cię nikomu, a gdy będzie trzeba to będę walczyć o ciebie jak lew. - Musnął jej usta, na co dziewczyna je lekko rozchyliła zapraszając dalej. Wsunął swój język, penetrując nim jej podniebienie. Do ich uszu doleciał dźwięk klaskania. Oderwali się od siebie i spojrzeli w stronę, z której to się rozchodziło. Pokręcili głowami, śmiejąc się na widok uradowanej Loly. Ta mała była często nie do zniesienia, ale też czasami była słodka jak najlepsze ciastko z kremem. Tylko zjeść takie cudo... - Chodź tu mały potworku, idziemy się wykąpać. - Nath podszedł do blondynki, zabrał ją z koca przerzucając ją sobie przez ramię i poszedł do wody. Wziął ją na ręce i gdy tylko chciał ją wrzucić do wody, mała piszczała, a on się śmiał, zakładając ją sobie znowu przez ramię. Lucy usiadła na kocu patrząc na mężczyznę bawiącego się z jej siostrą. To trzeba było przyznać, że miał podejście do dzieci. Loly go wręcz uwielbiała.


            Drobna blondyneczka spała w na swoim mięciutkim łóżeczku, przykryta białą kołderką w wesołe księżyce, a w rączce ściskała swojego ulubionego misia. Jej klatka piersiowa unosiła się i opadła w powolnym tempie. Jej starsza siostra siedziała obok jej łóżka i czytała jej ulubioną bajkę. Spojrzała na najmłodszą osóbkę w rodzinie i zabrała z jej twarzy kosmyk włosów. Odłożyła książeczkę i całując czółko dziewczynki zgasiła światło. Cicho, żeby nie obudzić siostry wyszła z jej pokoju i poszła do siebie. Zamknęła za sobą drzwi i spojrzała na leżącego na łóżku Natha. Uśmiechnęła się delikatnie i położyła obok niego patrząc na rysunek, który dostał od Loly. Jej siostra dokładnie powiedziała mu co jest na jej arcydziele. Może nie było ono idealne biorąc pod uwagę, że rysowała go czterolatka, ale co nie co można było się domyśleć. Mężczyzna odłożył prezent na swój brzuch i spojrzał na Lucy.
- Mała chcę psa prawda? - Uśmiechnął się delikatnie i pogłaskał policzek swojej dziewczyny.
- Tak, ale rodzice jej go nie kupią. Nie chcą mieć kolejnego problemu na głowię. Wiesz takie zwierzątko kosztuję, a po za tym trzeba go karmić i za nim sprzątać. Starych nie ma prawie w ogóle w domu, więc wszystko spadłoby na mnie. Ewentualnie mogłabym się nim zająć, ale oni i tak nie chcą małej sprezentować takiego czworonożnego przyjaciela.
- Szkoda, bo taki psiak może wiele nauczyć takie małe dziecko. Przede wszystkim odpowiedzialności, a oprócz tego taki szkrab ma dużo ruchu przy takim zwierzaku. No nic... Ja nic na to nie poradzę. A teraz kochanie śpij, bo jesteś zmęczona po dzisiejszym dniu. - Ucałował czoło brunetki i przykrył ją ciepłą kołderką, aby przypadkiem nie zmarzła mu w nocy.
- Ale zostaniesz tu do rana? - chciała się upewnić, że nie zwieje jej w nocy. Sykes skinął głową i przytulił ją do siebie, by było jej cieplej. Dziewczyna przymknęła oczy, a on wtulił twarz w jej włosy. Lucy miała fajną siostrę, jednak widać było, że jest ograniczana przez swoich rodziców. Taki mały szkrab powinien mieć więcej swobody, a nie zakazywane wiele fajnych rzeczy. Miał pewien pomysł, który chciał wprowadzić w życie jak najszybciej... Miał nadzieję, że uda się i Loly będzie zadowolona.