niedziela, 29 grudnia 2013


            Słońce, plaża i falujące morze. Ludzie opalający się na ręcznikach, położonych na rozgrzanym pisaku. W dali można była zobaczyć statki, a bliżej brzegu szaleli na motorówkach lub bananach ludzie. Dzieci robiące zamki z piasku albo uciekające przed falami. Spora grupka młodych ludzi przyszła nad morze. Pierwszy dzień, kiedy będą mili okazję spędzić trochę czasu nad wodą. Lucy wraz z Kelsey rozłożyły ręczniki niedaleko brzegu i rozebrały się ze zwiewnych sukienek. Skąpe bikini... Stanik i stringi, a wokoło wielu mężczyzn zwracający wzrok na ciało dziewczyn, a przede wszystkim na jędrne tyłeczki. Brunetka posmarowała Blondi olejkiem do opalania i chciała, aby przyjaciółka zrobiła to samo z jej plecami, bo samemu raczej trudno się posmarować. Położyła się na brzuchu i przymknęła oczy, aby słońce ją nie raziło. Kelsey miała już chwycić olejek, gdy uprzedził ją Tom. Zakrył buzię blondwłosej, aby nic nie mówiła. Uległa, kładąc się wygodnie i patrząc co on wyczynia. Usiadł obok Lucy i zaczął smarować jej plecy robiąc przy tym delikatny masaż. Brunetce było przyjemnie, choć zdziwiła się, że Kelsey umie robić takie rzeczy. 
- Blondi, gdzie ty nauczyłaś się robić taki masaż? - Zamruczała cicho, oddając się przyjemności. Jednak ona nie trwała wiecznie. Gdy tylko usłyszała głoś Toma, który mówił, że to on, poderwała się szybko z miejsca. - Prosił cię ktoś o posmarowanie moich pleców?! Miała to zrobić Kell, a nie ty, ćwoku jeden! - Wrzasnęła na niego zabierając olejek z jego rąk. Chłopak wiedząc, że nic nie wskura, odszedł na swoje miejsce, ale miał już inny plan, który już niedługo wykona. - No idiota jeden, czemu mu dałaś ten olejek? Blondi przecież wiesz, że go nienawidzę!
- Ale Lucy, ja mu go nie dałam, sam mi go wyrwał...
- Na drugi raz się z nim pobij jak będzie trzeba... - Warknęła cicho. - Chodź do wody. Ale już no chodź... - Wstała ciągnąc za rękę blondynkę, która opierała się jej. Nie chciała iść bo twierdziła, że woda jest zimna. Po chwili nalegań brunetki poszła z nią do wody, bo wiedziała, że Lucy nie odpuści. Tak już miała... Blondi zamoczyła lekko nogi i zaczęła piszczeć, a jej przyjaciółka pływała, śmiejąc się z niej. Niby taka twarda, a boi się wody. Jak małe dziecko... Lucy podeszła do niej i wciągnęła ją do wody, przez co blondwłosa się wkurzyła i zaczęła chlapać Luss. Oczywiście ta nie była jej dłużna i też zaczęła ruszać rękoma, aby jak najbardziej ochlapać Kelsey. Po kilkunastu minutach wspólnej chlapaniny i pływania, powróciły na ręczniki, aby wyschnąć. Brunetka położyła się na brzuchu, rozwiązując górę od stroju, żeby na jej ciele i zostały białe ślady od sznureczków. Przymknęła oczy i leżała myśląc o wyjeździe i jak doszczętnie zniszczyć Toma, tak aby raz na zawsze odczepił się od niej. Blondi leżała obok przyjaciółki, opalając swój płaski brzuch. Tak jak i Lucy miała przymknięte oczy. Po chwili zaczęła rozmowę co będą robić wieczorem. Miały ochotę iść do klubu i się zabawić. Najlepiej poznać jakiś przystojnych chłopaków i spędzić z nimi miło czas. Oczywiście nie przesadzając... Po prostu potańczyć i pouwodzić delikwentów. Rozmowa trwała w najlepsze, kiedy Lucy poczuła na sobie ciężar mokrego ciała. Krzyknęła. Jednak na osobie leżącej na jej ciele, nie zrobiło to najmniejszego wrażenia.
- Chciałem cię tylko trochę ochłodzić kotku... Masz takie rozgrzane ciało. Aż chcę się je posiąść. - Do ucha brunetki doszedł szept Toma. Momentalnie się w niej zagotowało. Po raz kolejny. Czemu on jest taki uparty i nie może zrozumieć, że nic z tego nie wyjdzie? Ma już go serdecznie dosyć i nigdy do niego nie wróci.
- Idiota jeden! Spierdalaj stąd! - Zaczęła na niego krzyczeć, próbując zwalić ową osobę na ziemię tym samym odkrywając jej smukłe piersi. Zapomniała że miała odwiązany stanik. Podniesiony głos przyciągnął wiele oczu w ich stronę, a jeszcze jej odkryte wdzięki... Większość oczu facetów. Szybkim krokiem podszedł do nich szatyn. Jako opiekun musiał zareagować, ale nie tylko to spowodowało w nim reakcję. Był zazdrosny... Był zazdrosny o tego dupka i o śliniących się na jej widok facetów.
- Przestańcie się kłócić. Parker idź na swoje miejsce. Widać Hale nie jest zachwycona twoją obecnością i tym co robisz. A ty młoda panno załóż stanik. - Wskazał ruchem głowy jej jędrne piersi. Dziewczyna od razu chwyciła górę od stroju i zawiązała sobie troczki na szyi. Uśmiechnęła się lekko i podziękowała za spławienie chłopaka. Nathan odwzajemnił uśmiech i wrócił na swoje miejsce. Przez myśl dziewczyny przeleciał jeden cwany pomysł. Główkowała czy Natha zwabiło zachowanie chłopaka czy też... Jej piersi? Uśmiechnęła się chytrze do siebie po czym położyła się wygodnie na plecach i zdjęła swój stanik, ukazując ponownie swoje wdzięki. Kelsey spojrzała na nią, marszcząc czoło.
- Lucy, co ty robisz? Załóż ten stanik. Wiesz ile tu jest ludzi?
- Blondi... Nie przesadzaj. Chyba mam prawo poopalać się toples co nie? Jestem na "wakacjach". Mogę robić co chcę i nikt nie może mi tego zabronić. A przynajmniej opalę się równo i nie będe miała śladów stanika na moim ciele. - Przymknęła oczy, chcąc spokojnie poleżeć. Kelsey wiedziała, że nie uda jej się przekonać Lucy, więc ponownie oddała się swoim myślom i słońcu rozgrzewającemu jej ciało. Kiedy Nathan zobaczył prawie nagą brunetkę ponownie się w nim zagotowało. Ona robi to specjalnie czy jak? On tak tego nie zostawi... Nie będą się inni faceci na nią patrzeć, na jej ciało... Wstał i szybkim krokiem ruszył w stronę przyjaciółek. Stanął nad brunetką.
- Lucy ubierz się. - Spojrzał na nią i napotkał jej zielone oczy, które przed chwilą otworzyła. - Ale już ubieraj się. Po pierwsze to wycieczka szkolna, po drugie jest tu dużo ludzi. Gdybyś była ze swoimi rodzicami to okej mogłabyś tak robić, ale teraz proszę się ubierz. Ale już.
- Że co? Proszę pana mogę robić co chcę... I PAN nie może mi mówić co mam robić. Jestem już dorosła jakby PAN jeszcze nie wiedział. - Przymrużyła oczy i zasłoniła je lekko dłonią, aby nie raziło ją słońce. Widziała, że Nathan jest wkurzony... I to jak. Dokonała tego co chciała. Taki był jej plan, żeby zobaczyć, czy jest o nią zazdrosny. I widać zadziałało. Jest i to widać bardzo. Nie była dla niego obojętna... Ma żonę tak? Ciekawe na jak długo. Uśmiechnęła się do niego szeroko, ukazując rządek białych zębów.
- Ubieraj się, ale to już i bez dyskusji i słuchaj się mnie bo chyba wiesz jaki jest regulamin wycieczki. I jak mniemam czytałaś, więc wiesz czym grozi nieposłuszeństwo. Kilka sprzeciwów i wracasz do domu. Więc jak? Nadal chcesz opalać się toples? - Nath skrzyżował ręce na piersi i czekał na reakcje dziewczyny. Bawi się w tatusia czy jak?! Lucyi westchnęła cicho i założyła górę od stroju kąpielowego, wiążąc sznureczki na szyi. Jednak szło jej to opornie. Po chwili brunet usłyszał pytanie skierowane do jego osoby. "Zawiąże mi pan?". Spojrzał na brunetkę. W innej sytuacji chętnie by to zrobił, ale wiedział dobrze, że patrzą na niego inne opiekunki. - Niech twoja koleżanka ci pomoże. - Odpowiedział na jej pytanie i zobaczył, że mina dziewczyny nie jest zadowalająca. Zmroziła go wzrokiem i poprosiła Kelsey o zawiązanie sznureczków. - Grzeczna dziewczynka. - Uśmiechnął się do Lucy i już miał odejść, jednak na myśl przyszedł mu pewien pomysł. - I beż żadnych numerów już bo inaczej będziesz miała ze mną do czynienia i nie będę już taki wyrozumiały. Zrozumiano? - Ponowie przeniósł wzrok na brunetkę, która tylko skinęła głową i położyła się z powrotem na ręczniku, przymykając oczy od promieni słonecznych. Szatyn ponownie uśmiechnął się, tylko że tym razem do siebie i wrócił do dwóch pań opiekunek, rozmyślając o Lucy i o reszcie wyjazdu.


            - Blooooodni!!!!! - W pokoju rozległ się krzyk brunetki. Znowu miała problem z ubraniami. Nie wiedziała co ma wybrać do klubu, do którego wybierają się za... Godzinę! Kelsey się szykuje w łazience i siedzi już tam od ponad godziny, a on siedzi w pokoju grzebiąc w walizce i nie wiedząc co ma założyć. A gdzie jeszcze makijaż i fryzura?! - Blooooondi!!! - Ponownie rozległ się krzyk Lucy. - Wyłaź z łazienki wreszcie i pomóż mi do cholery z sukienką!!!! - Brunetka usiadła bezradnie na łóżku, trzymając w rękach dwie sukienki. Czarna czy fioletowa? Seksownie i niewinnie czy też może zadziornie i seksownie? Westchnęła cicho i walnęła odbijając się lekko od miękkiego łóżka. Ile można czekać... Nawet krzyki nie są w stanie wyciągnąć blondynki z łazienki? Po chwili wpadła do pokoju Kelsey. Wyszykowana od stóp do głów. Godzina czasu w łazience widać opłaciła się. Brunetka spojrzała na przyjaciółkę i zastanowiła się jak ona to robi, że zawsze wygląda wystrzałowo, a ona jak zwykle nie może sobie poradzić ze swoimi ubraniami... No dobra, każda z nich ma inny gust. Hale jest chłopczycą, a to wszystko wyjaśnia.
- Lucy... Ty jeszcze nie gotowa? Nie rozumiem cię kobieto, dlaczego ty zawsze wszystko robisz na ostatnia chwilę? Nikt na nas nie będzie czekał przecież.
- Ja robię na ostatnią chwilę? Ej, to ty zajmowałaś łazienkę przez ponad godzinę przez co ja nawet nie mogłam zrobić makijażu czy też nawet fryzury. A po za tym prosiłam cię, abyś mi pomogła z ubraniem! - Wrzasnęła zdenerwowana brunetka. Jak zwykle wszystko na nią... Ale swoich błędów to już nie widzi nie? - Pomożesz mi czy idziesz sama?
- Dobra pokaż co tam wymyśliłaś. - Kelsey usiadła na swoim łóżku patrząc na koleżankę, która po chwili czmychnęła do łazienki.
- Gotowa? - Do uszu Blondi dotarł głos przyjaciółki. Odpowiedziała jej "tak" i czekała, aż dziewczyna wyjdzie pokazując ubranie, które wybrała. - Taaadaaa! Ta, czyli seksowna i niewinna w kolorze fioletowym? - Z łazienki wyszła Lucy prezentując się w krótkiej sukience. Obkręciła się prezentując całość, po czym stanęła czekając na opinię koleżanki.
- A są inne opcje? - Spytała blondwłosa, patrząc na sukienkę Luss. - Jest fajna, ale... Do ciebie pasuję coś... Ostrzejszego? - Blondi zaśmiała się. Lucy wiedziała, że koleżanka to powie. Powróciła do łazienki, przebierając się szybko i wróciła do pokoju w czarnej sukience, która bardziej oddawała jej charakter. Oczywiście na to czarna kurtka. Lucy ponownie zrobiła lekki piruet i stanęła patrząc wyczekująco na przyjaciółkę. - Oooo tak. To mi się bardziej podoba. Taka... Z pazurem, czyli coś co ty uwielbiasz. Z resztą pasuję do ciebie, bo odwzorowywuje twoją osobowość. To teraz makijaż, a ja ci znajdę do tego odpowiednie buty. Nawet wiem już jakie. - Uśmiechnęła się i podeszła do jej walizki. - A tak w ogóle to... Włosy zostaw rozpuszczone tak będzie lepiej. - Lucy wysłuchała koleżanki i powróciła do łazienki, gdzie miała lusterko potrzebne, aby się umalować. Kilkanaście minut i obie były gotowe iść do klubu i zabawić się. Do rąk chwyciły torebki i wyszły z pokoju zamykając go na klucz. Zjechały windą do recepcji, gdzie zostawiły klucz i udały się przed hotel gdzie miała być zbiórka. Wyszły z budynku i oczom Lucy ukazał się nie kto inny jak Nathan. Od razu ją zauważył i uśmiechnął się lustrując ją wzrokiem od stóp do głów. On miał iść z nimi i pilnować ich w klubie... Jakby byli małymi, nieporadnymi dziećmi... No dobra okej, każdy się martwi o bezpieczeństwo swoich podopiecznych, ale nie mogła iść z nimi na przykład dyrektorka czy też baba od geo? Dlaczego akurat on...?! Ale z drugiej strony... Klub, głośna muzyka i przygaszone światło, a do tego tłum ludzi... Czemu tego nie wykorzystać? Lucy uśmiechnęła się cwanie do samej siebie i wraz z innymi ruszyła w stronę klubu "Tropics". Nawet obecność Toma ją nie denerwowała. Miała nadzieję, że na miejscu chłopak znajdzie sobie jakąś laskę i z nią się będzie bawił, a jej da spokój. Doszli na miejsce. Do budynku weszli bez żadnych problemów. W pomieszczeniu oddzielającym salę do tańca od wejścia zatrzymali się i pan Sykes ogłosił, że spotykają się o 2 w tym miejscu. Wtedy dogadają się czy zostają dłużej czy wracają do hotelu. Ogłosił też, że gdyby coś się działo siedzi na kanapach po lewej stronie od DJa. Niewielka grupa młodzieży pokiwała głowami i udała się na sale gdzie był już multum ludzi. Lucy z Kelsey od razu poszły do paru kupić drinki. Usiadły na wysokich krzesełkach i zamówiły Mojito dla każdej z nich, uśmiechając się słodko do barmana. Czekając na swoje trunki obgadywały dwóch przystojnych chłopaków, którzy stali niedaleko nich patrząc na nie. Zastanawiały się czy podejdą do nich prosząc do tańca. Nie myliły się. Po chwili opaleni Hiszpanie stali już obok nich. Dziewczyny wypiły szybko swoje zamówione drinki i ruszyły z owymi delikwentami na parkiet. Mało miejsca na parkiecie powodowało, że dziewczyny tańczyły z nimi ocierając się swoim ciałem o ich umięśnione ciała. Wysoki brunet trzymał swoje ręce na biodrach Lucy i ruszał swoimi w rytm jej bioder. Patrzył na nią z zachwytem, z pożądaniem... Podobała się mu. Można by było wywnioskować, ze jest on w jej wieku lub o kilka lat starszy. Przesunął rękę na jej pośladek, ale ona nie zareagowała. Nie miała nic przeciwko. Była na wyjeździe z dala od domu i mogła się zabawić. Nikt nie miał prawa jej w tym przeszkodzić. Uśmiechnęła się lekko do chłopaka i odważnie tańczyła, schodząc swoim ciałem w dół i w górę. Kiedy jednak chłopak oczekiwał czegoś więcej, proponując toaletę i szybki numerek. Pożegnała się z nim krótko i odeszła do baru, wcześniej uprzedzając blondwłosą i zostawiając ją samą. Usiadła na krzesełku i zamówiła dwie Niebieskie Laguny. Barman podał jej kieliszki. Złapała je do rąk i ostrożnie przeszła z nimi przez tłum tańczących ludzi na kanapy, gdzie siedział pan Sykes. Usiadła obok niego i podała mu drinka. Nie chciał wziąć, ale w końcu się zgodził bo domyślił się, że dziewczyna nie odpuści.
- Coś się stało?
- Nie, a miało coś się stać? - Spojrzała na niego, sącząc swojego drinka. Miała plan,a  to był jeden z elementów do sukcesu.
- Nie wiem. Umawialiśmy się, że jakby coś jestem tutaj. Zostawiłaś swoją przyjaciółkę samą? - Napił się trunku.
- Poradzi sobie. - Odpowiedziała, po czym wlała w siebie resztkę zawartości kieliszka. Zaczekała, aż Nathan skończy pić swojego. Szatyn odstawił kieliszek i poczuł jak Lucy łapie go za rękę. - Idziemy zatańczyć. - Powiedziała patrząc na niego. Wiedziała, że nie będzie chciał się zgodzić.
- Nie mogę. Musze tu być w razie czego. Po za tym jestem twoim opiekunem.
- Nathan...
- Pan Sykes. - Upomniał ją, patrząc w jej zielone oczy i cwaniacko się uśmiechając. 
- Posłuchaj mnie. Przestań z tym panem Sykesem chociaż teraz, kiedy nikt nie słyszy, bo dobrze wiesz, że i tak nie zastosuję się do tego. Po za tym nic się nie stanie, a i tak reszta jest po drugiej stronie klubu, więc nie gadaj tylko chodź zatańczyć! - Pociągnęła go mocno, co spowodowało, że szatyn wstał. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i pociągnęła go za rękę na parkiet. Zaczęli tańczyć. Nathan niepewnie się poruszał, rozglądając się czy nikt ich nie widzi razem. Lucy to spostrzegła i złapała jego głowę, kierując ją na jej osobę. - Tu się patrz... I trochę więcej energii, bo ruszasz się jak stary dziadek. - Podsumowała przekręcając oczami. To zdanie dało powera mężczyźnie i po chwili złapał ją za biodra przyciągając brunetkę do siebie.
- Jak dziadek? To ja ci teraz pokaże na co mnie stać. - Wyszeptał jej do ucha i zaczął tańczyć najlepiej jak potrafił. Po chwili oboje zatracili się w muzyce i we wspólnych ruchach. Zgrali się ze sobą i patrząc z boku można by powiedzieć, że robią to ze sobą od dawna. Każdy ruch był idealnie zgrany z ruchem drugiej osoby. Lucy wiła się przed nim schodząc lekko w dół jeżdżąc swoją ręką po jego torsie, a później tą samą drogą wracała w górę. Mężczyźnie podobało się to... Taka seksowna i uwodzicielska... Najchętniej wyszedłby z nią z klubu i wrócił do hotelu rzucając na jego łóżko i zdejmując z niej tą czarną, obcisłą sukienkę, aby zobaczyć jej zgrabne ciało. Żeby móc je pieścić i całować... Tańczyła do niego tyłem ruszając swoimi biodrami, co powodowało i jego ruch bioder. Obejmował ją ciesząc się tą chwilą i jej bliskością. Jedną ręką lekko zszedł na jej udo. Dziewczyna uśmiechnęła się do siebie i położyła rękę na jego dłoni. Nadal poruszali się wspólnie. Nathan musnął lekko swoimi ustami jej delikatną skórę na ramieniu. Przeszedł ją lekki dreszcz. Z boku ktoś mógłby pomyśleć, że to para kochanków, zatracona w sobie, w swojej miłości, jakby chciała kochać się tu, na parkiecie... Obrócił ją lekko, tak aby stała na przeciwko niego. Nadal tańczyli, patrząc sobie w oczy. Muzyka stała się dla nich wolniejsza, choć tak naprawdę rytm wywoływał u innych szybkie ruchy. Nath obejmował ją. Poruszali się stykając się swoimi ciałami. Dziewczyna przybliżyła swoją głowę do jego i musnęła jego usta, przymykając oczy. Mężczyzna otworzył je lekko, dając jej pozwolenie na pocałunek. Skorzystała z tego i po chwili obydwoje stali, zatraceni w swoim pocałunku. Ich języki tańczyły we wspólnym, gorącym rytmie, tak jakby ten pocałunek miałby być ostatni...

3 komentarze:

  1. No no no najpierw akcja na plaży a teraz spólny taniec i pocałunek
    oooo szalejesz szalejesz
    Ciekawe czy Tom ich widział ???
    No nic dowiem się tego w 6

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chcę następny! Blog taki grr.... i z pazurem...:D
    Czekam nn! Widzę go jutro!

    OdpowiedzUsuń
  3. masz zarąbistego bloga jest tyle różnych akcji :3 Weny kochana ^^

    OdpowiedzUsuń