sobota, 11 stycznia 2014


            Po ruchomej taśmie przesuwały się kolejno walizki. Dwoje opalonych obściskujących i całując się ludzi czekało na dwie duże walizki. Intensywnie i miło spędzony weekend. Baterie zregenerowane i naładowane. Teraz można wrócić do szarej rzeczywistości. Szatyn złapał dwie czarne walizki, które właśnie nadjechały i ruszył za brunetką, która zaczęła iść w stronę wyjścia, by po chwili znaleźć się na parkingu, gdzie stało srebrne BMW mężczyzny. Wyjął z kieszeni swoich spodni kluczyki od swojego auta i przyciskając mały guzik, otworzył drzwi oraz bagażnik, do którego wsadził walizki. Hale zajęła miejsce pasażera na przodzie i czekała, aż jej ukochany wreszcie usiądzie na miejscu obok. Nie musiała długo czekać, gdyż po chwili mężczyzna zjawił się obok niej zdejmując z nosa okulary przeciwsłoneczne. Ucałował jej słodkie usta i zapiął pasy, by po chwili ruszyć spod lotniska z piskiem opon. Lucy siedziała spokojnie na swoim miejscu i patrzyła na skupioną twarz Nathana. Położyła rączkę na jego udzie i uśmiechnęła się, gdy on spojrzał na nią pytającym wzrokiem. Odwzajemnił gest i ponownie skupił wzrok na drodze, by odwieść swój skarb bezpiecznie do domu. Dziewczyna żałowała, że ten czas z szatynem tak szybko minął. W Hiszpanii byli sami, bez tłumaczeń dlaczego tak, a dlaczego nie. Szczęśliwi, uśmiechnięci... Liczyli się tylko oni, a teraz? Ech, znowu potajemne spotkania i ukrywanie się przed całym światem. Brunetka czasem miała ochotę wykrzyczeć całemu światu, że kocha tego wariata siedzącego obok, nie licząc się z tym jak, kto zareaguje. Ona też ma prawo być szczęśliwa, a skoro znalazła to w ramionach Sykesa, to co komu do tego? Powinni się cieszyć razem z nią. Tak, ale żeby to było takie proste... No cóż... Na razie trzeba się cieszyć z tego co jest i nie przejmować się tym, co może czekać następnego dnia. Z zamyślenia wyrwał ją czuły buziak, skradziony przez szatyna. Uśmiechnęła się lekko i spostrzegła, że są już pod jej domem. Była tak zamyślona, że nawet nie zauważyła jak przejechali z jednego końca miasta na drugi.
- Wejdziesz? - Odpięła pasy i spojrzała w oczy ciemnowłosego.
- Ja? Lucy przecież twoi rodzice są w domu. O czym tak myślałaś co? Przyznaj się. - Zaśmiał się cicho i założył kosmyk włosów brunetki za jej ucho.
- O wyjeździe... I o tych upojnych chwilach z tobą. - Zachichotała i wpiła się w jego usta. Musiała się miło z nim pożegnać. W końcu nie będzie mogła już tego robić, wtedy kiedy tylko będzie miała na to ochotę. Na samą myśl, że Nath jedzie do domu, gdzie czeka na niego jego żona w wnętrzu Hale wszystko się skręcało ze złości i zazdrości. Oderwała się od niego i wykrzywiła usta w uśmiech. - Wyjmiesz mi walizkę?
- No jasne. - Nathan wysiadł z samochodu, obszedł auto i otworzył drzwi od strony Lucy, żeby mogła wysiąść. Podziękowała mu posyłając swój śliczny uśmiech i wyszła z samochodu. Zamknął za nią drzwi i podszedł do bagażnika, skąd wyjął po chwili jej czarną walizkę. - To co księżniczko, zobaczymy się jutro wieczorem? - Objął ją w pasie przysuwając do siebie bardzo blisko.
- Przykro mi mój książę, ale Blondi jutro po szkole zabiera mnie do siebie na noc. Wiesz babskie ploteczki. Z resztą wiesz, że za krycie obiecałam jej co nie co. - Zaśmiała się brunetka, obejmując szyję mężczyzny swoimi rączkami.
- No tak zapomniałem... Ale proszę tam bez większych szczegółów. - Sykes zaśmiał się i wpił w jej słodkie, malinowe usteczka. Odwzajemniła pieszczotę, wpychając do jego buzi swój język i penetrując nim jej wnętrze.
- Więc do zobaczenia... - Lucy oderwała się od niego i ponownie uśmiechnęła się. Skradła mu jeszcze jednego małego całusa i poszła do domu, ciągnąc jedną ręką walizkę, a drugą machając mu na pożegnanie. Szatyn odmachał jej opierając się o swój samochód, po czym wsiadł do niego i odjechał do domu. Gdy młoda Hale weszła do swojego domu, od progu już czekali na nią rodzice. Oczywiście wysypały się pytania typu: "Jak było?", "Co robiłyście z Kelsey?", "Co zwiedziłyście?" i wiele wiele innych, na które dziewczyna nie miała najmniejszej ochoty odpowiadać. Pozbyła się swoich starych dosyć szybko, mówiąc że jest zmęczona i chcę iść spać, bo jutro idzie do szkoły. Podziałało. Obiecała im następnego dnia opowiedzieć, choć wiedziała, że jej nie będzie. Przytachała swoją walizkę do sypialni, po czym wyjęła z szafy czystą koszulkę nocną i poszła wziąć szybką kąpiel. Po kilkunastu minutach wróciła i zamknęła się w pokoju. Wyjęła z torby aparat, włączyła laptopa, by po chwili móc wszystkie zdjęcia z wyjazdu przełożyć na dysk i przejrzeć je. Całkiem sporo ich wyszło. Oglądała, a uśmiech sam pchał się na jej drobną twarz. Szczególnie przy ostatnich zdjęciach, gdzie zakryła buźkę oglądając fotki z ich łóżkowych igraszek. W końcu takie rzeczy też trzeba uwieczniać. Zaśmiała się cicho i ustawiła na pulpicie ich wspólnego zdjęcia sprzed stadionu Realu. Spojrzała po raz ostatni na czuły pocałunek ze swoim ukochanym i wyłączyła laptopa. Odstawiła go na biurko, po czym wsunęła się pod kołdrę. Sięgnęła po telefon i napisała krótkiego sms'a "Kocham cię kocie. Dobrej nocy :*", ustawiła budzik i z uśmiechem na twarzy odpłynęła do krainy Morfeusza.


            Od kilku godzin dwie przyjaciółki siedziały na łóżku i rozmawiały, śmiejąc się i wygłupiając. Blondwłosa dziewczyna musiała przecież wszystko wiedzieć... Jak było na wyjeździe, co robili, pikantne szczegóły i wszystko co tylko pamiętała jej przyjaciółka. Oczywiście nie obyło się bez ciągnięcia za język, bo Hale nie zawsze skłonna była jej opowiadać o wszystkim. Jednak drążenie dziury w brzuchu brunetki działało. Kelsey nie byłaby sobą, gdyby nie dowiedziała się wszystkiego. Przecież ona zawsze wszystko wie pierwsza. Co, gdzie, jak i dlaczego. Oczywiście udało się Lucy kilka szczególików ukryć przed swoją przyjaciółką. Nie musiała wiedzieć o wszystkim. Niektóre rzeczy muszą zostać tylko dla niej i dla szatyna. W końcu to ich wspólna bajka, a nie wszyscy muszą wiedzieć co robią w łóżku, jak i poza nim. Cały czas wszystko kręciło się wokół tej parki. W końcu Lucy zapytała jak weekend minął jej przyjaciółce, a ta się zmieszała lekko i odpowiedziała, że siedziała w domu gapiąc się w szklany ekran. Nie wyjawiła prawdy przyjaciółce, że odwiedził ją Tom, który szukał zaginionej Hale, ani też tego, że spotkała się z nim... Nie chciała jej martwić. Miała nie iść z chłopakiem nigdzie, ale oczywiście jak on to tylko potrafi, wziął ją podstępem i musiała się zgodzić. Szczerze... Nie żałuje tego. Przekonała się tak naprawdę, że ten idiota, który w całej szkole uważa się za najlepszego i najprzystojniejszego chłopaka czasem umie się zachować i zyskuje przy bliższym poznaniu. Może jeszcze się z nim spotka... Jeżeli on to zaproponuje, bo sama tego nie zrobi. Co to, to nie. Nie będzie się komuś narzucać, a chętnie poznałaby poglądy chłopaka na różne rzeczy. Ostatnio dobrze się bawili w kinie, a później na wspólnym spacerze. Niby nic takiego, ale miło się rozmawiało i spędzało czas. W pewnym momencie rozmowę przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu Lucy. Wyciągnęła aparat z kieszeni i spojrzała na wyświetlacz, gdzie migało "Tata". Nacisnęła zieloną słuchawkę i przystawiła głośnik do ucha.
- Halo?
- ...
- Tato nie krzycz...
- ...
- Nie, przecież dobrze wiesz, że miałam zostać u Kelsey na noc. Krzyżujesz mi plany.
- ...
- Boże, dobra... Niedługo będę. - Wcisnęła czerwoną słuchawkę, tym samym kończąc połączenie. - Kell... Wiem miałam zostać na noc, ale muszę cię przeprosić i się zmyć. Ojciec jest na coś wściekły... Muszę wracać na chate. Nawet nie wiem o co chodzi... - Westchnęła cicho i podniosła się z łóżka. Widziała, że jej blondwłosa przyjaciółka nie jest zachwycona takim obrotem akcji, ale brunetka wiedziała, że jeżeli ojciec dzwoni i to z takim krzykiem jaki usłyszała... To coś przeskrobała. Tym razem nie miała pojęcia co. Przecież w szkole było wszystko okej... Lucy pożegnała się z Blondi i wyszła od niej z domu, kierując się w stronę swojego domu.


            Doszła do domu, otworzyła drzwi wejściowe krzycząc, że już jest. Od razu dopadł ją ojciec, a za nią matka. Ich miny nie wróżyły nic dobrego. Domyślała się, że kroi się awantura. Problem tkwił w tym, że nie wiedziała tak naprawdę o co. Oczywiście wiedziała, że nawet jeżeli będzie chciała wszystko wytłumaczyć, to i tak oni będą przeciwko niej i dostanie szlaban. Pan Hale złapał swoją córkę za rękę i pociągnął w stronę salonu. Kazał jej usiąść na kanapie, co brunetka zrobiła i wlepiała swoje zielone oczy w jego, zastanawiając się jakie zarzuty usłyszy. Jej ojciec na chwilę gdzieś zniknął, by po chwili wrócić do pomieszczenia, trzymając w rękach laptopa swojej córki. Zmarszczyła brwi i w pewnym momencie uzmysłowiła sobie, że wczoraj wieczorem ustawiła tapetę... z Nathem! Cholera jasna! Tylko zaraz zaraz... Jakim prawem oni grzebali w jej osobistych rzeczach?!
- Możesz nam to wytłumaczyć?! - Pan Hale podniósł głos i otworzył klapę laptopa, aby pokazać swojej córce, dobrze jej znane zdjęcie. - Podobno byłaś na wycieczce z Kelsey! A jak na moje oko to twoja przyjaciółka nie jest! Ja tu widzę faceta! Mało tego... Dorosłego faceta! - Uderzył ręką o stolik stojący przy kanapie. Był wściekły. Okłamała ich... A do tego... Przecież on jest o wiele starszy!
- No z dzieckiem pięcioletnim bym się przecież nie całowała... - Mruknęła cicho, jednak jej ojciec wszystko usłyszał. Mogła sobie darować tę uwagę...
- Kur*wa Lucy! Okłamałaś nas! Po za tym co to ma znaczyć?! To jest starszy facet od ciebie! Nie masz chłopaków w swoim wieku?! On nie jest dla ciebie! Ma inne wymagania niż ty! Taki mężczyzna chcę czegoś więcej...! - Miała dosyć tych krzyków ojca... Robi aferę nie wiadomo z czego... Czy ważny jest wiek? Ważne jest to, że ona go kocha i jest z nim szczęśliwa! Tak trudno o tym pomyśleć?!
- Więcej? Masz na myśli seks?! Sorry tato, ale ja jestem właściwie już dorosła i mogę robić co chcę! A dziewicą nie zamierzam być do końca zasranego życia! Z resztą i tak nią już nie jestem!
- Co?! - Pan Hale miał nadzieję, że się przesłyszał. Jego mała córeczka uprawiała seks z... Z tym mężczyzną?!
- To co słyszałeś! - Szatynka wstała ze swojego miejsca i zabrała ze stolika swojego laptopa.
- Ty z nim... - Zaczął, ale Lucy go uprzedziła.
- Tak, ja z nim uprawiałam seks i nic ci do tego! To ja decyduję z kim chcę być, a nie ty za mnie, więc wybacz, ale nie zamierzam dłużej prowadzić tej bezsensownej wymiany zdań! - Fuknęła i ruszyła w stronę schodów, by móc wejść na piętro. Jednak jej ojciec nie zamierzał tego tak zostawić...
- Właśnie, że mam prawo to robić! Dlatego masz szlaban na jakiekolwiek wyjścia na miesiąc! A z tym mężczyzną... Nie pozwalam ci się z nim spotykać! A niech zobaczę cię z nim gdziekolwiek, to zobaczysz, że pożałujesz tego! - Usłyszała za sobą i wbiegła na górę, do swojego pokoju, trzaskając za sobą drzwiami. Odłożyła laptopa i zakluczyła zamek w drzwiach. Wyjęła plecak i wpakowała do niego trochę rzeczy. Jeżeli jej ojciec myśli, że ona zrezygnuje z Sykesa, to grubo się myli! Jest z nim szczęśliwa czy to tak trudno pojąć?! Pff... Dobrze, że ojciec nie wie, że Nathan ma żonę, bo wtedy... Boże, wtedy miałaby jeszcze większe piekło. Dlaczego traktują ją jak małe dziecko?! Ma już prawie 18 lat i nie trzeba jej pilnować jak jej czteroletniej siostry...! Po za tym... Co to do cholery miało być?! Jakim prawem tknęli jej laptopa! To jej własność prywatna i nikt nie ma prawa czytać, ani oglądać tego co się w nim znajduję! Kur*wa, Kur*wa, Kur*wa!!! Założyła na ramiona plecak, po czym zgasiła światło i otworzyła okno. Spojrzała w dół po czym zręcznie zeszła na dół po kratce od winogron. Jej jedynym ratunkiem w chwili obecnej był Nathan... Miała nadzieję, że tym razem ją przygarnie...


            Szatyn rozpakowywał swoje bagaże po wyjeździe. Niby mógł zrobić to o wiele wcześniej, ale dopadł go leń i cały dzień przesiedział na kanapie przed telewizorem, oglądając filmy lub mecze, właściwie wszystko co mu się akurat nawinęło. Wyciągał po kolei ubrania z walizki. To brudne, to brudne, brudne... Czyste! Większa kupka utworzyła się tych pierwszych rzeczy. Do sypialni weszła brunetka. Uśmiechnęła się na widok Nathana, który był w samych bokserkach. Podeszła do niego od tyłu i przytuliła się do jego umięśnionych pleców. Mężczyzna przekręcił oczami i nie zaprzestawał czynności. Dobrze wiedział, że kobieta będzie chciała się do niego zbliżyć...
- Skarbie... - Wymruczała i musnęła ustami jego kark. - Zostaw to...
- Chcę to skończyć... Już niewiele mi zostało. - Powiedział, próbując uwolnić się z jej uścisku. 
- Ojj skończysz później... Teraz poświęć mi trochę czasu... Tak bardzo za tobą tęskniłam... - Przygryzła jego ucho i rączką przejechała wzdłuż jego torsu i w dół, aż wsunęła ją pod jego bokserki i złapała jego męskość. Westchnął cicho i już chciał coś powiedzieć, jak do jego uszu doszedł dźwięk dzwonka przy drzwiach wejściowych. Uratowany! Czarnulka zmarszczyła brwi. - Spodziewasz się kogoś?
- Nie, ale... Pójdę otworzyć. - Wyjął rękę swojej żony ze swoich bokserek, po czym założył koszulkę i spodnie. Ucałował czoło czarnowłosej i wyszedł z sypialni. Zbieg po schodach i po chwili otworzył drzwi wejściowe. Widok jaki zobaczył, bardzo go zaskoczył. Zmarszczył lekko czoło, ale po chwili wyszedł na zewnątrz. - Lucy?
- Cześć Nath... Rodzice się o nas dowiedzieli... Przypadkiem... Pokłóciłam się z nimi i... Uciekłam. Mogę u ciebie zostać? - Spojrzała na niego z nadzieją w oczach. Chciała, aby podobna sytuacja, która kiedyś miała miejsce, nie powtórzyła się i teraz. Cisza... Kilka sekund, a myślała, że czeka już na odpowiedź godzinami. - Okej... Nie ma sprawy... - Posmutniała i obkręciła się na pięcie, by odejść, lecz szatyn złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.
- Pokłóciłaś się z nimi o mnie? - Spojrzał w jej zielone oczy. Pokiwała lekko swoją głową, a on się lekko uśmiechnął. Był dla niej ważny... - Możesz zostać... Coś wymyślę przed Isabelą, ale zdaj się na mnie ok?
- Dobrze... Nie obiecuję, że będę grzeczna widząc jak ta jędza cię całuję, ale... Postaram się. 
- Zazdrośnica... Jestem tylko twój. - Uśmiechnął się i ucałował jej usta. - Chodź... - Chwycił ją za rękę i wprowadził do domu. Poszli do salonu, a on powiedział, że zaraz wróci. Ponownie musnął jej usta i pobiegł na górę, gdzie czekała na niego żona. - Isa... Zapomniałem ci powiedzieć, że będziemy mieli gościa.
- Gościa? - Zdziwiła się czarnulka i wstała z łóżka, gdzie siedziała. Szatyn pokiwał głową.
- Ciotka prosiła, żebym przenocował ze dwie, trzy noce jej uczennice. Jakieś problemy z rodzicami...
- No dobrze... Skoro musimy... - Westchnęła Isabela i chwyciła Nathana za rękę. - Przedstaw mi ją... - Uśmiechnęła się lekko. Pociągnął ją z sypialni i skierował się na dół do salonu. Bał się trochę tego wszystkiego... Bał się, że Isabela dowie się prawdy, jednak miał nadzieję, że Lucy będzie trzymała zazdrość na wodzy i nie zrobi żadnego głupstwa. Z drugiej strony... Będzie miał ją przy sobie i w nocy będzie mógł iść z nią spać. Weszli do salonu, gdzie stała brunetka rozglądając się po pomieszczeniu. Gdy usłyszała, że idą stanęła prosto i wyczekiwała, by zobaczyć jego żonę. Wreszcie stanęła z nią oko w oko... Widząc jak trzyma mężczyznę za rękę, miała ochotę wyrwać go z jej uścisku i pocałować jego usta, żeby czarnulka na to patrzyła. Wiedziała jednak, że musi się zachowywać spokojnie i w żadnym wypadku nie dać się sprowokować. Patrzyła to na Nathana, to na jego żonę.
- Dobry wieczór. - Uśmiechnęła się i wyciągnęła dłoń w kierunku żony jej ukochanego. Ironia losu, żeby musieć kłamać i być miłą dla swojego wroga, którego się nienawidzi z całego serca.
- Witaj. Isabela Sykes. - Czarnowłosa uśmiechnęła się i uścisnęła dłoń dziewczyny. "Sykes... Zobaczysz, że już niedługo nie." - Przemknęło przez myśl szatynce. Patrząc na żonę Nathana, wiedziała, że te dni nie będą takie łatwe... Będzie zmagać się z samym sobą i ze swoim wybuchowym charakterem...

10 komentarzy:

  1. Super :) Ciekawe co się stanie bo coś musi :P życzę weny i czekam na następny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  2. fantastyczny rozdzial:)
    jak oni tak moli sprawdzac jej rzeczy?
    dobrze ze chociaz teraz Nathan ja do siebie przygarnol:)
    oj mam nadzieje ze jego zona w koncu sie dowie o nich i beda mogli byc razem:D
    weny duzo zycze i czekam na next;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie boskie. Czekamy na 20!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. cudny rozdzial jestem bardzo ciekawa co wydarzy sie w domu nathana ... pozdrawiam i życze weny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Superowski Blog !!!!!!!
    Ile masz lat , skoro tak ujmujesz niektóre scenki ??
    WENY ŻYCZĘ !! <3 <3 <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Cuudo *-* Kochana weny życzę <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Porobiło się :o Ciekawa jestem, jak to się potoczy... Czuję, że Isa dowie się co łączy Lucy z Sykesem :o
    Do następnego x
    Ps: Nominowałam cię :) http://storyaboutthe-wanted.blogspot.com/2014/01/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Zostałaś nomonowana do nagrody Versatile Blogger Award.
    Więcej u mnie na http://pamientniki-herosow.blogspot.com/

    Superr rozdział ^^
    Pozdrawiam LuCe

    OdpowiedzUsuń
  9. Superrrrrrr !!!!!!!! Kocham tego bloga <3
    a powiedz mi jeszcze skoro oni uprawiają seks to ona nie zachodzi w ciąże. urzywają prezerwatyw czy co ??? :D
    TWOJA FANKA ... JULKA :)

    OdpowiedzUsuń