Promienie słoneczne wpadające do jasnego pokoju, przyjemnie ogrzewały twarz i nogi brunetki. Zamruczała cicho i lekko obkręciła się na bok. Jednak po chwili otworzyła oczy i jęknęła wracając do poprzedniej pozycji. Najchętniej zasłoniłaby okna roletami, których niestety nie było. Ręką przeszukała miejsce obok, by po chwili chwycić telefon i sprawdzić godzinę. Było trochę po dziewiątej. Odłożyła małe urządzenie, przeciągnęła się lekko ziewając i niechętnie zwlekła się z dużego łóżka. Tak jak wstała, tak wyszła ze swojej tych czasowej sypialni i skierowała się na schody, by zejść na dół i pójść do kuchni. W domu panowała cisza… Czyżby wszyscy wstali? Na palcach przemknęła przez korytarz i weszła do kuchni, gdzie jej oczom ukazał się szatyn w samych bokserkach. Stał przy blacie, tyłem do niej. Uśmiechnęła się sama do siebie i ostrożnie do niego podeszła, przylegając do jego pleców i całując jego kark, na co mężczyzna lekko się wzdrygnął. Dobrze wiedział kto to, znał już zapach i sposób przytulania przez dziewczynę. Chwycił jej rączki, które spoczywały na jego brzuchu i obkręcił się tak, żeby stał do niej przodem. Uśmiechnął się i ucałował jej słodkie usta.
- Cześć kotku. Wyspałaś się?
- Przydałaby się rolety w oknach, bo słońce razi, ale powiedzmy, że się wyspałam. Zawieziesz mnie na 11 do szkoły? No chyba, że jedziesz do pracy i zostawiasz mnie z tą małpą. – Objęła rękoma jego szyję i musnęła jego usta. Miała nadzieję, że wredna czarnulka nie obudzi się tak szybko i nie wtargnie tu bez ostrzeżenia.
- Zawiozę i dopiero wtedy pojadę do firmy. Chcesz kawy? Śniadanie zaraz zrobię.
- Chcę. – Uśmiechnęła się i wskoczyła na blat, usadzając na nim swój zgrabny tyłek. Szatyn wstawił wodę i nasypał kawy do dwóch kubków. – Jedziesz dzisiaj ze mną na wyścigi? – Nathan spojrzał na gołe nogi dziewczyny. Najchętniej rzuciłby się na nią, wpił w jej usta, a następnie zerwałby z niej tą skąpą pidżamkę.
- Wieczorem? – W odpowiedzi dziewczyna kiwnęła głową. – Ale… Albo dobra, jedziemy. – Uśmiechnął się i cmoknął jej usta. Woda w czajniku zagotowała się, więc chwycił go i zalazł wodą dwa kubki, po czym łyżeczką wymieszał ich zawartość. Podał czerwony swojej dziewczynie, a sam wziął się za śniadanie. Lucy odstawiła kawę i zeskoczyła z blatu, kierując się do lodówki w poszukiwaniu mleka. Chwyciła mały kartonik w biało czarne łaty i zamknęła drzwiczki. W dordze na miejsce wzięła jeszcze cukierniczkę, by móc posłodzić swoją kawę.
- Kot… - Zaczęła, lecz widząc czarnulkę wchodzącą do kuchni, nie skończyła. – Kota macie w domu? – Szatyn spojrzał na nią, przymykając oczy i zastanawiając się o co jej chodzi, gdyż nie zauważył żony.
- Nie mamy? O czym ty mówisz?
- Cześć kochanie. – Isabela podeszła do Nathana i ucałowała jego usta. Luss odwróciła się tyłem, żeby tego nie widzieć. I tak już sama obecność jego żony wzbudzała w niej zazdrość i agresje.
- Cześć. – Mężczyzna odpowiedział bez jakichkolwiek uczuć i dalej robił posiłek dla siebie, Isabeli i Lucy. Hale dolała sobie do kawy mleka oraz wsypała trochę cukru, mieszając wszystko małą, srebrną łyżeczką. Chwyciła kubek w rękę i poszła do stołu, gdzie usiadła na krześle. Nathan „szedł” za nią swoim wzrokiem, co zauważyła pani Sykes. Nie omieszkała zwrócić uwagi dziewczynie.
- A ty może byś się ubrała, a nie chodzisz po naszym domu w króciutkiej bluzeczce i samych majtkach, jakbyś była u siebie. Nie życzę sobie takiego zachowania.
- Przepraszam, ale dopiero co wstała, a po za tym tak mi jest wygodnie. – Hale upiła łyk czarnej cieszy w swoim kubku, nie zwracając uwagi na czarnowłosą kobietę.
- Ale ja sobie tego nie ży…
- Isa daj jej spokój. – Westchnął Sykes, stawiając talerz z kanapkami na stół.
- No tak, tobie to nie przeszkadza, bo w końcu możesz sobie popatrzeć na jej nogi i tyłek! – Krzyknęła brunetka i zdenerwowana wyszła z pomieszczenia. Lucy napiła się kawy i uśmiechnęła tryumfalnie., odstawiając kubek.
- Jeden zero dla mnie. – Zaśmiała się i poprawiła, siadając na krześle ze skrzyżowanymi nogami.
- Ja bym powiedział, że od razu dziesięć – zero. – Nath również się zaśmiał i ucałował usta dziewczyny. – Smacznego. – Chwycił jedną z kanapek i zaczął się nią zajadać, popijając kawą. Dalszy posiłek minął im spokojnie, gdyż Isabela zamknęła się w łazience uspokajając się i w tym samym czasie szykując się do pracy. Po posiłku Lucy poszła się ubrać. Nath oczywiście odprowadził ją wzrokiem, skupionym na jej jędrnych pośladkach, po czym zebrał brudne naczynia i je zmył. Czuł, że te kilka dni z obiema paniami będą ciekawe i pełne zazdrości o jego osobę…
Ciemne ulice oświetlone jedynie latarniami, które dawały nieduże, żółte światło. Duży plac przy starych magazynach, na którym zgromadzili się młodzi ludzie biorący udział w nielegalnych wyścigach, choć byli wśród nich też tacy, którzy przyszli tu tylko dla rozrywki, popatrzeć. Na plac zajechało srebrne BMW, hamując z piskiem opon. Z auta wysiadło dwoje ludzi. Długonoga brunetka ubrana w czarną, króciutką spódniczkę i srebrną bluzkę odkrywającą jej płaski, opalony brzuch oparła się o samochód rozglądając dookoła. Od strony kierowcy wysiadł szatyn, ubrany w szorty za kolano i czarny T-shirt. Podszedł do dziewczyny i przyciągnął ją do siebie, wpijając się w jej usta. Hale odwzajemniła gest, po czym oderwała się od niego i uśmiechnęła zadziornie. Sykes wiedział, że tym pocałunkiem pokazał innym gapiom, że dziewczyna jest jego i jeżeli ktoś ją tknie, będzie miał z nim do czynienia. Lucy wyszeptała mu, że zaraz wraca i poszła po piwo. Szatyn odprowadził ją wzrokiem i oparł się o swój samochód, rozglądając za znajomymi twarzami. Dziewczyna podeszła do punktu, gdzie zawsze można było nabyć złocisty trunek. Nie miała jeszcze odpowiedniego wieku, aby je kupić, jednak tutaj wszyscy ją dobrze znali i była tu traktowana z respektem. Z resztą… Tu wszystko było nielegalne. Czekała na swoje zamówienie, jak ktoś podszedł do niej od tyłu i pocałował w jej gołe ramię. Wiedziała, że to nie Nathan…
- Jedziesz ze mną śliczna. – Chłopak wyszeptał do jej ucha i zebrał jej włosy z karku, po czym go musnął ustami. Lucy wyzwoliła się z uścisku jego ramion.
- Sorry, ale ja prowadzę wyścig, znajdź sobie inną.
- Ale ja chcę ciebie. Przecież możesz dać kogoś na zastępstwo. – Szatyn ponownie przyciągnął ją do siebie, na co ona odepchnęła go od siebie.
- Ej! Ona jedzie ze mną! – Wrzasnął Sykes podchodząc do nich i łapiąc Lucy za rękę.
- Sorry koleś, ale ja byłem pierwszy. – I pomiędzy nimi zaczęła się przepychanka słowna. Żaden z nich nie chciał odpuścić. Po kilku minutach szatyn chwycił rękę dziewczyny i zaprowadził ją do swojego samochodu. Nathan cały w nerwach wrócił do swojego BMW i zajechał na linie mety. Dobrze znał zasady panujące na tych wyścigach, więc zabrał ze sobą pierwszą lepszą laskę, która mu się nawinęła. Nie zamierzał jej dotykać, a tym bardziej w razie wygranej, pieprzyć się z nią. Zależało mu tylko na Lucy. Nie mógł pozwolić na to, żeby ten przygłup wygrał, bo widać było, że łatwo nie odpuszcza. Po jego prawej stronie zajechało czarne Audi. Spojrzał srogo na kierowcę, po czym przeniósł wzrok na dziewczynę stojącą naprzeciw i trzymającą flagi. Uniosła je, a po chwili energicznie opuściła w dół. Ruszyli. Szatyn przycisnął mocno pedał gazu, wyprzedzając swojego przeciwnika. Patrzył co chwila do lusterka, patrząc co się dzieje na tyle lub boku. Miał zamiar to wygrać, nie mógł pozwolić na to, żeby jego dziewczynie coś się stało. Dodał jeszcze więcej gazu, gdy zobaczył, że czarne Audi zaczyna go doganiać. Wszedł ostro w zakręt, tarasując drogę mężczyźnie. Kiedy on chciał go wyprzedzić Nathan skręcał lekko w bok, uniemożliwiając mu jakikolwiek ruch. Jednak szatyn wiozący swoim samochodem Luss, wykorzystał chwilę nieuwagi Sykesa i dogonił go, jadąc z nim łeb w łeb. Skręcił kierownicą w prawo, tym samym przypierając srebrne BMW do metalowych barierek z boku ulicy. Chciał do odepchnąć jednak nie udawało mu się to. Spojrzał w bok i zobaczył przerażoną Lucy, która krzyczała coś do szatyna prowadzącego Audi. Nathan nie martwił się o siebie, ale o nią. Modlił się, aby nic się jej nie stało. Czarny samochód odbił w bok i przyśpieszył, wymijając BMW. Kilka ostatnich metrów i Audi z Hale w środku przejechało jako pierwsze przez linie mety. Samochód zatrzymał się, a kierowca położył swoją rękę na nagim udzie Lucy.
- Teraz jesteś moja… - Uśmiechnął się cwaniacko szatyn i wpił w jej usta. Odepchnęła go od siebie i czym prędzej wysiadła z auta. Mężczyzna odpiął pasy i wyskoczył z Audi, doganiając brunetkę i chwytając ją za rękę. Przyciągnął ją do siebie i musnął jej usta. - Ej, skoro prowadzisz wyścigi to chyba dobrze znasz ich zasady. – Warknął na nią i wsunął rękę pod jej krótką spódniczkę. Próbowała się wyrwać, ale był silniejszy. Nagle ktoś wyrwał ją z jego uścisku. Odetchnęła z ulgą widząc Nathan. Sykes zastawił ją swoim ciałem.
- Zostaw ją! – Wrzasnął na szatyna.
- Znasz zasady! Ona jest moja, znajdź sobie inną i daj mi się spokojnie zabawić z tą gorącą laską! – Mężczyzna chciał wyminąć szatyna i zabrać Lucy, ale Sykes złapał go mocno za ramię.
- Odwal się, bo ona jest moją dziewczyną! - Zamachnął się i z całej siły przywalił pięścią w twarz szatyna, powalając go tym samym na ziemie. Mężczyzna złapał się za nos, z którego sączyła się krew. Wstał i sycząc coś pod nosem odszedł. Nath otoczył ramieniem dziewczynę i ucałował jej czoło.
- Wszystko okej? - Brunetka kiwnęła głową na znak, że wszystko jest w porządku. - Choć wracamy do mojego domu. Nic tu po nas. - Chwycił jej dłoń i ruszyli do samochodu, by po chwili odjechać. Nathan uspokoił się lekko, po tym jakie nerwy zafundował mu ten przydupas. Nikt nie będzie dotykał jego kobiety. Jego kobiety, na której zależy mu jak na żadnej innej... W końcu żaden facet nie chcę się dzielić swoją panią.
Srebrne BMW podjechało pod wielki dom, gdzie zaparkowało przed samym wejściem. Od strony pasażera wysiadła brunetka, zatrzaskując za sobą drzwi i patrząc na srebrną karoserie, która była nieźle porysowana po starciu z metalowymi barierkami podczas wyścigu. Westchnęła cicho, kręcąc głową. Wiedziała, że szatyn nie będzie zadowolony, gdy zobaczy co się stało z jego cacuszkiem. Nathan wyszedł z samochodu i podszedł do swojej dziewczyny, łapiąc ją za rękę. Jego wzrok spoczął na bok drzwi od jego samochodu, a z jego ust wyszło tylko jedno słowo: "Kur*wa". Po chwili przeprosił jednak brunetkę za swoje słownictwo i postanowił zająć się porysowanym samochodem z rana. Weszli do domu, gdzie panował zupełny mrok, widocznie Isabela już spała. W sumie nie powinno to nikogo dziwić, gdyż była już prawie druga w nocy. Mężczyzna odprowadził Luss pod drzwi jej dotychczasowej sypialni. Dziewczyna miała już wejść do środka, jednak on zatrzymał ją przyciągając do siebie i wpijając w jej usta. Odwzajemniła pieszczotę, lecz po chwili oderwała się od niego i wyszeptała mu na ucho:
- Ale ty przecież nie wygrałeś... - Spojrzała w jego oczy. Nath pokręcił głową i wziął ją na ręce.
- Wygrać może nie, ale za uratowanie chyba mi się coś należy. - Zaśmiał się cicho i wniósł dziewczynę do sypialni, zamykając za sobą drzwi, kopiąc w nie nogą. Postawił brunetkę na nogi i przyparł ją do ściany. Ręką przesunął po jej nodze, przez co przez jej ciało przeszedł przyjemny dreszczyk. Po raz kolejny przez te kilka minut zasmakował jej malinowych ust. Wtargnął językiem do jej buzi, pieszcząc delikatnie jej podniebienie i raz po raz walcząc z jej językiem. Zdjął z niej krótką spódniczkę i bluzkę ledwo zakrywającą jej piersi, zostawiając dziewczynę w samej koronkowej bieliźnie. Oczywiście ona nie była mu dłużna. Zwinnie zdjęła z niego koszulkę i pasek, trzymający jego szorty. Uśmiechnął się do niej zachęcająco i zrobił niewielką malinkę na jej gładkiej szyi. Zmroziła go wzrokiem i pchnęła w stronę łóżka, tym samym powodując, że szatyn na nie opadł. Usiadła na nim okrakiem i również odpłaciła mu się niewielkim czerwonym śladem na jego szyi, pokazując rządek białych zębów. Mężczyzna pokręcił głową, śmiejąc się cicho i rozpinając jej stanik, który po chwili znalazł sobie miejsce, gdzieś na podłodze. Chwycił w ręce jej piersi i lekko zaczął je ugniatać. Dziewczyna odchyliła lekko głowę oddając się przyjemność, którą dawał jej ukochany. Uniósł się i przekręcił dziewczynę na plecy, sam na niej siadając i obdarowywując pocałunkami jej ciało. Zsunął zwinnie jej koronkowe stringi, po czym lekko rozchylił nogi i zatopił język w jej muszelce. Jednak po chwili doszedł do wniosku, że to nie był dobry pomysł, gdyż z ust Lucy wydobył się jęk. Wstał i zdjął z siebie spodnie oraz bokserki. Ułożył się na szatynce i wszedł w nią powoli, lecz stanowczo. Gdy ponownie do jego uszu doszły jęki dziewczyny, uciszył ją całując w usta. Nie chciał, żeby jego żona zbudziła się i ich przyłapała. Splótł ich dłonie nad głową dziewczyny i poruszał się w niej, co jakiś czas zmieniając tempo. Po niedługim czasie razem szczytowali, cisząc się swoją bliskością i ich uczuciem...
fantastyczny rozdział:)
OdpowiedzUsuńi bardzo dobrze że Isabel jest tak zazdrosna o Luss niech sobie nie myśli że będzie miała i Nathana i Maxa;p
oj będzie się działo przez te kilka dni jak wszyscy razem będą mieszkać:)
a ten frajer co chciał zabawić się z Lucy to ślepy był że nie widział że Nath pokazał że ona jest jego:)
oj mam nadzieję że niedługo jego żona się dowie o wszystkim i że Nathan też zobaczy że ona go zdradza i to z jego wrogiem i się rozwiodą i będzie mógł być z Lucy:D
weny dużo życzę i czekam na next;)
Ciekawe co to by było jakby ich nakryła ?
OdpowiedzUsuńNie rozpisuje się bo nie ma czasy
Piękny rozdział
Czekam na NN
Bardzo fajny rozdział . ;3
OdpowiedzUsuń~ Annabeth Ostatek
boski rozdział ... ale oni tam ryzykują nakryciem się przez izabell XD.... mam nadzieję ze niedługo bedzie 21 rozdział .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życze weny
nominowałam cię http://everybodyknows-tw.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńniech ona sie dowie co jest pomiedzy kochsnkami i niech wezmą ten piekielny rozwód,!
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobało xd
I zgadzam się z komentarzem powyżej.
Pozdrawiam LucE
Swietny <3
OdpowiedzUsuńNominowalam cie do Libster Awards :D
http://demons-in-my-headd.blogspot.com/2014/01/rozdzia-1.html?m=1
Nominowałam cię do Liebster Awards <3
OdpowiedzUsuńhttp://lie-to-me-thewanted.blogspot.com/2014/01/liebster-awards.html