piątek, 3 stycznia 2014


            - Nath... - Wyszeptała cicho i spojrzała na niego. - Muszę ci coś powiedzieć... - Bała się jego reakcji na to co powie. Jeżeli to się mu nie spodoba? Patrzyła na niego i nie wiedziała czy dobrze zrobiła poruszając temat...
- Tak? - Spojrzał w jej błękitne tęczówki, ucałował w czoło i uśmiechnął się promiennie.
- Bo ja... Byłam dziewicą...
Dziewicą... To słowo huczało w głowie mężczyzny. Domyślał się tego, ale kiedy brunetka wypowiedziała to, popatrzył na to trochę inaczej. Stało się to realne... Spojrzał na nią z lekkim strachem w oczach. Gdyby wiedział wcześniej może trochę inaczej potraktowałby ją. Wszystkie uczucia się w nim mieszały... Zdenerwowanie, szczęście, strach... Z jednej strony cieszył się, bo przeżyła z nim swój pierwszy raz. Coś wspaniałego, tylko ich... Coś bardzo intymnego. Ale ta druga strona... Dlaczego mu nie powiedziała wcześniej? Bała się, że po tym jak mu powie, że nigdy tego nie robiła, zostawi ją? Nie będzie już jej chciał? Przecież dla niego to nie jest najważniejsze.
- Żałujesz tego? - Szatyn zapytał drżącym głosem, wlepiając wzrok w delikatną twarzyczkę dziewczyny. Spojrzała w jego oczy i ujęła jego twarz w dłonie. Rozchyliła usta, żeby coś powiedzieć, ale żaden dźwięk nie wyszedł z jej ust. Jakby miała wątpliwości, zastanawiała się czy dobrze zrobiła. Mężczyźnie strasznie dłużyły się te sekundy niepewności. Miał wrażenie jakby minęło już z kilka godzin. Obawiał się najgorszego, że dziewczyna to potwierdzi.
- Nie żałuję. Niczego nie żałuję i... Dla mnie to było wspaniałe... Coś wyjątkowego. Aaa... Ty żałujesz? - Spojrzała na niego przestraszonym wzrokiem. Obawiała się tego, że on jednak będzie się wstydził tego co zrobił. W końcu żona zobowiązuje, a on dał się ponieść namiętności. Czekała na odpowiedź, ale nadal jej nie miała od szatyna. Odwróciła głowę w drugą stronę, a po policzku spłynęła samotna łza. Dała się wykorzystać... Po raz kolejny pokazała jaka jest głupia i naiwna... Nagle poczuła palce pod swoją brodą, które ciągną jej głowę w prawą stronę. Opierała się, lecz po chwili uległa i jej spojrzenie skrzyżowało się z oczami mężczyzny.
- Luss... Nie żałuję. Nie mam czego. Domyślałem się, że jesteś dziewicą, ale nie miałem pewności. Jest mi trochę szkoda, ze nie powiedziałaś mi tego wcześniej...
- To by coś zmieniło?
- Nie Lucy, po prostu... Może byłbym delikatniejszy. Chciałem ci dać jak najwięcej przyjemności i czułości, ale może mi to nie wyszło za co przepraszam. Z drugiej strony cieszę się, że to ja byłem tym pierwszym, ale też boję się, żebyś ty w przyszłości nie żałowała tej decyzji. - Pogłaskał delikatnie jej policzek swoim kciukiem.
- Nathan przestań... Już ci mówiłam, że to było wspaniałe i to ja powinnam podziękować ci za to, że byłeś taki delikatny, a ty mnie nie masz za co przepraszać. Po za tym nie żałuję. I nie sądzę, żebym kiedyś żałowała.
- Oj Lucy, uwierz, nie wiesz co mówisz. Kiedyś się przekonasz, że miałem rację... - Zaczynając zdanie przystawił palec do ust dziewczyny, żeby nic nie powiedziała.  Patrzył na nią. Chciał zapamiętać jej słodką buźkę, oczy i ciało na zawsze, aby nie zapomnieć tej wspaniałej kruchej istotki w przyszłości. - Jesteś głodna?
- W sumie nie jadłam śniadania... A co proponujesz do zaspokojenia głodu?
- Trzeba zobaczyć co się znajduję w pomieszczeniu zwanym kuchnią. - Uśmiechnął się i wstał z łóżka zakładając na siebie bokserki. Lucy przyglądała się mu. Umięśnione, męskie ciało... On sprawiał, że jej serce przyśpieszało do maksymalnych obrotów, omal nie wyskakując z piersi. Wygramoliła się z białej pościeli i założyła swoje koronkowe stringi. Rozejrzała się po sypialni i dostrzegła koszulę mężczyzny. Doskoczyła do niej zwinnym ruchem i założyła na swoje nagie plecy zapinając tylko dwa guziki na wysokości swoich jędrnych piersi. Spojrzała na Nathana, który uważnie przyglądał się jej każdemu ruchowi. Uśmiechnęła się szeroko i na boso na paluszkach pobiegła do drzwi, w między czasie szepcząc na ucho mężczyźnie, że ma seksowny tyłeczek. Odwrócił się w jej stronę, ale ona już opuściła pomieszczenie, kierując się na schody, które zwinnie przebiegła. Diablica w ciele anioła... Wyglądała tak słodko, a zarazem pociągająco w samych majtkach i jego koszuli. I do tego bose stópki. No jak istny aniołek. Tylko myśli diabelskie. Pokręcił głową śmiejąc się i wybiegł z sypialni, chcąc dogonić Lucy. Zbiegł szybko po schodach i wbiegł do kuchni. Nie było tam dziewczyny... Jak nic się schowała. Po cichu zaczął okrążać wysepkę na środku pomieszczenia. Jego oczom ukazała się skulona postać młodej Hale. Stanął z założonymi rękoma i chwilę przyglądał się w całkowitej ciszy Lucy, która patrzyła w drugą stronę próbując go wypatrzeć zza szafki. W końcu Nathan nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem. Dziewczyna natychmiast poderwała się z miejsca i przebiegła na drugą stronę wyspy. Szatyn uniósł brwi do góry. Czyżby myślała, że jej nie złapie? Dla niego nie ma rzeczy niemożliwych. Przyglądał się jej, obmyślając jak ją schwytać. Po chwili ruszył pędem w pogoni za brunetką, która zaczęła uciekać dookoła szafek śmiejąc się z niego, że nie może jej złapać. Z minutę ganiali się, w końcu szatyn stanął. Bezsensu było takie bieganie wokół. Wskoczył na szafkę i przez nią przeskoczył. Roześmiał się na widok przestraszonej, a zarazem zdenerwowanej twarzy dziewczyny, która po chwili wybiegła z kuchni kierując się do salonu. Pobiegł za nią. Znaleźli się na miejscu. Kiedy Lucy odwróciła się zobaczyć gdzie jest Nath, ten dobiegł do niej i przewrócił się z nią wprost na kanapę, krzycząc "Mam cię!". Dziewczyna spojrzała na niego i zrobiła obrażoną minę jak mała dziewczynka, co bardzo rozśmieszyło mężczyznę. Otarł jej malutki nosek o swój i ucałował jej czerwoniutkie usta. - No skarbie... Kiedyś musiałem cię złapać. - Ukazał rządek białych zębów i pocałował jej szyję, zostawiając na niej ślad w postaci małej malinki. Od razu poczuł ból na swoich plecach.
- Nathan! Będę musiała to jakoś zakryć przed rodzicami! - Walnęła go mocno w ramię i za karę odwdzięczyła się mu tym samym. Po chwili i on miał plamę. Ba! Nawet nie jedną! Jedna po prawej stronie, druga po lewej.
- Lucy?! Co ja powiem żonie? - Oburzył się lekko, łapiąc ręką za swoją szyję.
- Hmm... Masz kilka dni na wymyślenie sensownej wymówki. Na przykład... No nie wiem... A! Już wiem! Powiedz, że rzuciła się na ciebie jakaś napalona fanka twojej firmy. - Roześmiała się głośno i wypełzała spod mężczyzny. Spojrzał za nią, a ta pomachała mu i na paluszkach, kręcąc swoim zgrabnym tyłeczkiem poszła do kuchni. 
Nie... Ja z nią nie wytrzymam... Mały przebiegły diabołek! Nie... To raczej diablica, ale co nie oznacza, że nie jest przebiegła. Ale za to jakie ma ciało... Ona robi to specjalnie. Nie dość, że założyła moją koszulę, żeby podsycić tym moje zmysły... To jeszcze chodzi kręcąc tymi swoimi biodrami wprawiając w ruch pośladki! No i jak tu wytrzymać, jak ma się obok siebie taką kobietę? Od razu chce się ją złapać, przewiesić przez ramię i zanieść do sypialni wpijając w jej usta, zdejmując z niej to skąpe ubranie i smakując każdego skrawka jej ciała!
Westchnął cicho i podniósł się z kanapy. Poprawił poduszkę i poszedł do kuchni, gdzie Lucy już zaglądała do lodówki szukając czegoś do zjedzenia. Podszedł do niej od tyłu i objął w pasie całując w szyję. Dziewczyna lekko zamruczała. Uśmiechnął się do siebie i spojrzał na półki w lodówce w poszukiwaniu czegoś dobrego.
- Ta kiełbasa to twoja? - Spytała Lucy sięgając po wymieniony przez nią produkt. Spojrzała na mężczyznę machając przed nim kawałkiem mięsa. Skinął głową. - Aaa czyli mogę zjeść. - Uśmiechnęła się i wyślizgnęła z objęć bruneta, siadając na blacie i urywając zębami kawałek kiełbasy. Mężczyzna odwrócił się w jej strony i patrzył na nią zdumionym wzrokiem. - No co? - Zapytała mając pełną buzię i zastygła w bezruchu jakby zrobiła coś złego.
- Nie no nic... Nie odchudzasz się? Ostatnio to widziałem cię z niskokalorycznym jogurtem. - Zmarszczył lekko brwi próbując zrozumieć zmienności kobiet. Chyba zrobił błąd pytając ją o to, bo zobaczył jak twarz dziewczyny lekko robi się czerwona, a usta wykrzywiają w grymasie. Ojjj zaraz mu się dostanie...
- Uważasz, że jestem za gruba? - Przełknęła pokarm, który przed chwilą miała w ustach i spojrzała na bruneta gniewnym wzrokiem. Odłożyła kiełbasę na bok. - Masz i żryj tą swoją kiełbasę. - Zeskoczyła z blatu udając się w stronę wyjścia z pomieszczenia. Nathan wodził za nią wzrokiem. W ciąży jest czy jak, że ma takie zmienne nastroje? Nie no to niemożliwe, w końcu nigdy wcześniej nie uprawiała seksu. Doskoczył szybko do dziewczyny.
- Lucy... To nie tak. - Obrócił ją w swoją stronę. - Po prostu mnie to tylko zdziwiło, a raczej może byłem ciekawy, bo większość kobiet mało co je bo dba o linię, a widok osoby płci pięknej z kiełbasą w ręku to jest raczej rzadki widok. Po za tym tak jak mówiłem ostatnio jadłaś jogurt. Dla mnie ciało masz idealne, więc nie musisz się odchudzać. Jesteś piękna pod każdym względem, może czasem... Rozbrykana, ale to dodaje ci tylko uroku. Gniewasz się? - Spojrzał w jej zielone oczy,a  ta pokiwała lekko swoją główką. Musnął jej usta swoimi. - A teraz? - Ponownie zrobiła ten sam ruch głową co wcześniej. Ujął jej twarz w dłonie i czule pocałował. Nie musiał długo przepraszać, bo Lucy po chwili już razem z nim oddawała się pocałunkowi. Oderwał się od niej. - To co może razem zjemy tą kiełbasę? - Dziewczyna się zaśmiała i wróciła na blat, odrywając kawałek mięsa i podając go mężczyźnie. Po chwili skończyli posiłek, pijąc kawę. - Ubierzemy się i zabieram cię w pewne miejsce...


            Jeden z najlepszych pokoi w hotelu. Kremowe ściany i wielkie łóżko z czerwoną, satynową pościelą, a na nim wygodnie ułożona ciemnowłosa kobieta stukająca w klawisze swojego telefonu. Nie ma co narzekać, szef postarał się o wygodę swojego pracownika na wyjeździe służbowym. Najchętniej wróciłaby już do Londynu, do męża. Tęskniła za nim, a takie kilku dniowe wyjazdu nie służyły ich młodemu małżeństwu. Powinni się cieszyć sobą, a nie pracować 24 godziny na dobę. Zwariować można. Praca, praca i praca. Czasu dla siebie nie ma, a jak jest to i tak każde ma coś innego do roboty... Każde ma jakieś ważne stanowisko w firmie. No dobra Nath ma ważniejsze. W końcu szef to szef i na nim spoczywa cała odpowiedzialność i wszystkie decyzje o zmianach, kontraktach i innych takich "pierdołach". Ciągle zabiegany, odbiera telefony, sprawdza w tym swoim kalendarzyku wolne terminy. A ona? Ona jest gdzieś na szarym końcu za pracą. Mógłby czasem przystopować, wziąć wolne, a Jay przecież wszystkim zająłby się. Oni wyjechaliby sobie gdzieś na parę dni nad wodę. Tylko bez tego jego cholernego telefonu. Najlepiej wyrzuciłaby go gdzieś daleko albo przejechała po nim samochodem ciężarowym tak, żeby już nigdy więcej nie zadzwonił. Leżała rozmyślając. Wykręciła dobrze znany jej numer i przystawiła urządzenie do ucha słysząc sygnał i wyczekując, aż osoba po drugiej stronie odbierze.
- ...
- Cześć skarbie. Już myślałam że nie odbierzesz.
- ...
- Tak wiem masz dużo pracy, ale chyba chwilkę masz dla swojej ukochanej?
- ...
- Ja też za tobą tęsknie i to nawet nie wiesz jak bardzo. Najchętniej wzięłabym walizkę i wróciła do Londynu wprost w twoje silne ramiona. Szkoda, że nie ma cię tutaj bo bym się zajęła twoim przyjacielem tak, jak lubisz.
- ...
- No oczywiście, że tak. Przecież wiem, że to uwielbiasz, a ja uwielbiam to robić. - Zaśmiała się do słuchawki.
- ...
- W co jestem ubrana? Mam na sobie czarne koronkowe stringi i... Koronkową, króciutką koszulkę nocną.
- ...
- Tak. No to kupuj bilet i przyleć tu do mnie. Ja na ciebie zaczekam. Byle nie za długo bo mogę ostygnąć i ciężko będzie ci znowu mnie rozgrzać. Chociaż może te twoje zwinne paluszki... Ale musiałbyś się postarać.
- ...
- Skarbie, przepraszam cię, ale ktoś puka do drzwi. Zadzwonię później dobrze?
- ...
- Oj nie! Ubiorę się przecież. Ten widok jest tylko dla ciebie zarezerwowany. Paaaa. - Rozłączyła się, założyła na siebie szlafrok i otworzyła drzwi, w których stał recepcjonista ze stoliczkiem na kółkach, na którym znajdowała się taca z kolacją. Podziękowała uśmiechając się do niego ładnie, dała napiwek i zabrała swój posiłek, zamykając drzwi. Położyła tacę na łóżku i sama rozłożyła się na nim ponownie wykręcając numer na klawiaturze swojego telefonu. Jeden sygnał, dwa sygnały, trzy... Poczta głosowa. Cholera no już nie odbiera jak zwykle! Palant jeden! A ona chcę się dowiedzieć co u niego i usłyszeć jego głos. No tęskni jej się czy to tak wiele? Westchnęła cicho i rzuciła telefon na poduszkę obok. Kilka dni nudy i kilka spotkań... Jeszcze tylko dwa dni. Długie dwa dni...


            Blondwłosa siedziała na łóżku odrabiając hiszpański. Pff po co im to? Ważne, że zna swój język, a w większości krajów można się nim porozumieć. W końcu w języku angielskim dużo ludzi mówi. Zadania domowe... Jakby nie można było zrobić tego na lekcji, a w domu mieć wolne. Rodzice są w pracy,a ta siedzi i się uczy. To też coś nowego... Nagle usłyszała dźwięk dzwonka do drzwi. Podniosła głowę, zastanawiając się kto to może być. Może to Lucy... Nie było dzisiaj jej w szkole. Pewnie zrobiła sobie wagary jak zwykle. Tylko pytanie dlaczego jej o tym nie powiadomiła? Przecież zwykle razem opuszczały godziny i szły gdzieś na miasto. Westchnęła cicho i zbiegła na dół, aby zobaczyć kto przyszedł. Otworzyła drzwi i zobaczyła... Kogo? Sam Tom stał w progu. Przekręciła oczami. Co on tutaj robi...?! Przywiało go kurde... Mało mu, ze cały dzień w szkole wypytywał się jej o Luss?
- Blondi! Gdzie jest Lucy? Co się z nią dzieje do cholery? Nie odbiera telefonów. - Był zdenerwowany. I to jak...
- Po pierwsze dla ciebie jestem Kelsey,a  nie Blondi. Lucy tylko może tak do mnie mówić. Po drugie nie wiem, sama chciałabym to wiedzieć. Po trzecie wiem, bo sama próbuję się do niej dodzwonić. Widocznie nie chcę z nikim rozmawiać. - Westchnęła cicho opierając się głową o drzwi.
- A jeżeli jej się coś stało? - Tom zrobił zmartwioną minę.
- Debilu jeden... Nie mów tak. Po za tym jak znam Lucy to zrobiła sobie wagary. Nie sądzę, żeby jej się coś stało. Umie sobie poradzić nawet w najgorszych sytuacjach więc nie histeryzuj, bo doprowadzasz już mnie do białej gorączki. Odrabiam lekcje, więc jakby nie patrzeć... Przeszkadzasz mi!
- Ty odrabiasz lekcje? - Zdziwił się lekko. - Zawsze wszystko spisujesz w szkole...
- No patrz wzięła mnie wena na odrabianie. Po za tym ty też spisujesz, więc odwal się ode mnie.
- Dobra nieważne. Ej... A może to ma związek z tym facetem... No wiesz chyba którym... Tym z wyścigów. Widziałem go ostatnio. Był straszy. Cholera zabiję ją i tego przychlasta też! - Tupnął mocno nogą w podłogę, ale wyglądało to trochę tak, jakby małe dziecko nie mogło czegoś dostać. Blondi patrzyła na niego, a krew w jej żyłach powoli zaczęła buzować. Miała już go serdecznie dosyć. Kto by nie miał...
- Kur*wa Tom ogarnij się w końcu! Zostaw Lucy w spokoju, bo dobrze wiesz, że ona do ciebie nie wróci po tym jak ją traktowałeś! Ja też współczuje twojej przyszłej dziewczynie... Zaraz zaraz... Ty ją śledziłeś debilu jeden pier*dolony?! - Blondynka zrobiła wielkie oczy, nie dowierzając temu co przed chwilą usłyszała.
- Oj no przypadkiem się znalazłem na tych wyścigach i zobaczyłem was. A później tego... Skur*wiela co dotyka moją Lucy! Rozumiesz moją! Nie zrezygnuje z niej! Jak ona mogła dać się całować temu oblechowi?! Dziad jeden!
- Posłuchaj mnie! - Blondi wyszła z domu, zebrała w sobie siły i złapała chłopaka za koszulkę pchając na ścianę. Sama zdziwiła się, że postawiła się mu i miała na to odwagę. - Nigdy nie będzie już twoja! Po za tym to jej życie i nie wpieprzaj się w nie! Jest już dorosła i wie co robi! Ma prawo do wszystkiego, bo to jej życie! I nie obchodzi jej twoje zdanie rozumiesz?! Może spotykać się z kim chce! - Wykrzyczała mu w twarz. - A to za nią, bo ona nigdy nie miała odwagi ci tego zrobić! - Zamachnęła się i z całej siły, przywaliła pięścią chłopakowi w nos. Odsunęła się, potrząsnęła ręką i weszła do domu, zamykając drzwi na klucz, żeby ten palant przypadkiem nie chciał wejść do środka. Zostawiła go zdenerwowanego i zdziwionego tym co ona mu zrobiła. Jasnoowłosa spojrzała na drzwi i uśmiechnęła się szeroko, dumna z tego, że to zrobiła. Będzie miała co opowiadać Luss. Przywaliła takiemu komuś! Wszyscy się go boją, a ona? Przywaliła mu w nos i to jak celnie! Zaśmiała się cicho i pobiegła na górę, ale nie żeby skończyć lekcje. O nie... Po takim czymś nawet nie ma mowy na skupienie się. Spisze jutro rano jak zawsze. Ha! Jest wielka! Powaliła samego Toma Parkera!

8 komentarzy:

  1. super rozdzial:)
    weszlam tak z ciekawosci i patrze o jest nowy i taki wielki bananna twarzy:D
    no Kelsey ladnie z Tomem postapila;p
    cos czuje ze Isabel ma romans z Maxem ale jaka suka z niej jest:)
    oj ciekawi mnie gdzie Nath zabiera Lucy:)
    weny duzo i czekam na next;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże Bóg Cię mi zesłał. 2 rozdziały jednego dnia. Boska. :)
    Przypadkowo trafiłam na Twojego bloga i co opłacało się jak cholera. Kocham Cię dziewczyno. Serio to jest najlepszy blog jaki czytałam do tej pory. Nie jest jak wszystkie inne typu "ma problemy wyjeżdza do Londynu, szuka mieszkania przez przypadek poznaje kogoś z The Wanted"
    Twój ma w sobie to coś co mnie przyciąga. Liczę na nexta szybkiego.
    Zostawiam mojego twittera jak coś @Juliet_54 :))))

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i jestem ciekawa co nathan chciał pokazać luss .... lofciam cie i tego bloga .... pozdrawiam i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. No No zaszalałaś podoba mi się to
    Czekam na NN

    OdpowiedzUsuń
  5. Nareszcie, nareszcie to zrobili jaraaaaam sie xdd nie nic.
    A Kelsiak dobrze zrobila! W koncu chociaz ona mu sie postawila i zrobila to co nalezy. Oby sie teraz odczepil od Lucy... Choc watpie w to :o
    Czekam na nastepny.

    OdpowiedzUsuń
  6. *.* Cudooooo <3
    Nathan i Lucy nareszcie to zrobili :*
    Kels znokautowała samego Parkera *-* Weny życzę i zapraszam do mnie :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny Blog *.*
    Zakochałam się w nim od pierwszych słów :D
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    Nie mam się do czego przyczepić...
    Pozdrawiam i życzę mnóstwo weny.
    Luce

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały rozdział, zresztą tak jak poprzednie. Przeczytałam wszystkie rozdziały i jestem zachwycona ;)

    Ten blog został nominowany do Liebster Award i The Versatile Blogger Award. Więcej informacji na blogu http://imaginy-1direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń